W tytule oczywiście trochę przesadzam, ale dobrze brzmi 🙂
Syn w szkole, na Kunstcie (czyli Zajęciach Plastycznych) miał zrobić makietę z kartonu, wybrał sobie jako temat lotnisko. No i zrobił, oczywiście to żadne modelarstwo, ale parę pomysłów niezłych. Jego plan był taki, że pomalujemy tą makietę airbrushem dla zdobycia pierwszych doświadczeń.
Plan dobry, nabyłem więc farbki, wodne oczywiście, żeby nie martwić się o czyszczenie sprzętu. Wybrałem zwykłe, akwarelowe w tubkach. Zaczęliśmy się bawić w malowanie.
Pasy startowe miały wyglądać na zużyte i łatane, te plamy i pozacierane napisy są zamierzone.
Oto pierwsze wnioski:
-
Kompresor może być. Nie jest on jednak całkiem bezproblemowy - przede wszystkim jest słabo zwymiarowany termicznie. Nie znalazłem w instrukcji jego rodzaju pracy, według mnie powinno być jakieś S3 40% (Dla nieelektryków: praca przerywana, czas cyklu 10 minut, 4 minuty pracy, 6 przerwy). Przy dłuższej pracy mocno się grzeje, i mniej chodzi tu o głowicę, a bardziej o silnik.
-
Drugi problem to jego wydajność - przy wysokich poborach powietrza trochę nie nadąża. Ale należy przy tym uwzględnić, że taka makieta to bardzo duże powierzchnie i długo się je obrabia. Myślę, że przy normalnych modelach problem będzie znacznie mniejszy.
-
Pistolet single action wymaga naprawdę rzadkiej farby, inaczej nie chce jej pociągnąć. Ale jak już pociągnie, to do dużych powierzchni jest całkiem dobry.
-
Pistolet double action działa lepiej, niż sugerowała to całkiem najpierwsza próba z lekko zabarwioną wodą. Plamkę robi kilkumilimetrową w normalnej odległości, można zejść niżej, i to jeszcze nie była najmniejsza dysza. Z pewnością nie jest to super duper profi sprzęt, ale do zdobywania doświadczenia całkiem w porządku.
- W zestawie jest trójnik, żeby podłączyć oba pistolety naraz, ale brakuje jednej redukcji żeby to się w ogóle mogło udać. W dodatku gwint trójnika jest trochę zbyt krótki i jak nakręcić na niego redukcję to uszczelka nie dochodzi jeszcze do głosu. Ech, typowe problemiki taniego sprzętu kompletowanego od różnych producentów.
Podsumowanie: Na pewno za pewien czas trzeba będzie kupić wszystko nowe, lepsze, ale myślę że to był dobry wybór. Z tym tu da się już coś podziałać, nawet jak coś się zepsuje (na przykład przy czyszczeniu) to nie będzie wielka szkoda, a całość ma niezerową wartość odsprzedaży. Czyli: jest dobrze.